W poprzednim odcinku opowiedziałam Ci o kilku narzędziach, które mogą pomóc Ci w stworzeniu swojej idealnej wizji przyszłości. A to z kolei może ułatwić Ci wyznaczenie sobie odpowiednich celów. Takich, które Cię do tej wizji przybliżą. Niestety, przez obszerność tamtego tematu i moje wrodzone gadulstwo, dwie techniki się tam nie zmieściły. I może dobrze, bo obie nie są tak pozytywne jak te omówione, a przy tym są do siebie bardzo podobne. Może więc dobrze, że wylądowały w osobnym odcinku. Tym sposobem temat na dziś, to bonusowe, szóste turbo-ważne pytanie oraz anty-wizja.
Zacznijmy od pytania
Może ono być dość trudne i może wywołać w Tobie trochę negatywnych emocji – lojalnie uprzedzam. Niemniej myślę, że warto je sobie zadać! W moim przypadku przyniosło bardzo dobre efekty. Pytanie to brzmi: Gdzie będziesz za 5 lat, jeśli nic nie zmienisz i będziesz podążać dokładnie tą drogą, co dzisiaj? I radzę odnieść je do najróżniejszych sfer Twojego życia.
Anty-wizja – etap I
Drugim sposobem, mniej więcej na to samo, czyli na ustalenie czego się nie chce, jest anty-wizja. Narzędzie to polega na zapisaniu wersji swojego życia, której bardzo nie chce się wcielić w życie.
Po co? Po to, żeby wiedzieć czego unikać i czego się wystrzegać. Oraz po to, żeby jaśniej zauważyć, co trzeba zmienić. I tu bardzo ważna uwaga – nie chodzi mi o czarnowidztwo i wypisywanie rzeczy, które mogą pójść nie tak. Nie chodzi mi o napisanie „mogę mieć wypadek samochodowy, moja cała rodzina może zginąć w pożarze, mogę stracić pracę”. Zupełnie nie o taką wizję mi chodzi. Mnie chodzi o anty-wizję dotyczącą Twojego lifestyle’u czyli zastanowienie się, co już teraz wiesz, że może Cię unieszczęśliwić.
Moja anty-wizja to:
Pracuję na etacie, w pracy nie przynoszącej mi satysfakcji. Żyję ciągle w biegu, kursuję między pracą a domem, nie mam czasu na nic. Nie realizuję się kreatywnie i nie tworzę. Nie mam bliskich wokół siebie, więc cały wolny czas spędzam nadal w pracy albo zamknięta w domu. Jestem obolała, schorowana, nie mam kondycji. Mam poważną nadwagę i nie lubię siebie. Jestem też permanentnie zmęczona i zaniedbana i wyglądam staro. A na dodatek mijam się z moim partnerem i nie mamy czasu, siły i ochoty na budowanie naszego związku.
Etap II
OK, jeśli już spisałeś/aś swoją anty-wizję, czas na etap drugi. To, co warto teraz zrobić, to spisać listę rzeczy, które mogą Cię przed tym uchronić. I tu jest cała moc tego narzędzia. Na mojej liście znalazły się zatem takie rzeczy, jak rozwijać swój własny biznes, żeby nie wylądować na etacie. Jeść zdrowo, ruszać się, stosować mądrą pielęgnację. Używać kremów z SPF, które będą chronić moją cerę przed przebarwieniami i zmarszczkami. Zadbać o moje zdrowie, zwłaszcza o te elementy, które sypią się już teraz. Dbać o relacje – odbudować relację z moimi znajomymi i pielęgnować relacje z rodziną. Medytować i rozwijać się duchowo, żeby mieć równowagę do szybkiego tempa życia. A wreszcie – przeprowadzić się do mniejszej miejscowości, żeby być bliżej natury, żyć wolniej i bliżej kochanych ludzi.
To są rzeczy na które mam wpływ. To są te obszary, w których mogę wybrać inaczej i muszę zacząć wybierać inaczej już teraz, żeby ta anty-wizja nigdy się nie spełniła.
Jestem przeszczęśliwa kiedy komentujesz, udostępniasz, polecasz znajomym lub wspominasz o mnie przy kieliszku wina. Więc wybierz (przynajmniej) jedno z powyższych i just do it! Będzie to dla mnie najlepszą motywacją do dalszej pracy. A jeżeli chcesz pogadać albo nawiązać jakąkolwiek twórczą współpracę – skocz do zakładki KONTAKT i napisz / znajdź mnie na Facebooku.